Kręgosłup uciska płuca
Dla 34-letniej Iwony Glazer nawet najprostsza codzienna czynność jest ogromnym wyzwaniem niosącym potężny ból. Wszystko z powodu postępujących poważnych schorzeń kręgosłupa, na które od ponad dwóch dekad cierpi mieszkanka Kluczborka.
Już w wieku 9 lat u kobiety zdiagnozowano skoliozę. Potem kifoskoliozę piersiowo-lędźwiową, która dziś coraz bardziej wygina kręgosłup Glazer w literę "S". Od dzieciństwa życie Iwony naznaczone było długimi pobytami w szpitalu, skomplikowanymi operacjami, rehabilitacją i gorsetami ortopedycznymi.
W 2019 do długiej listy schorzeń doszło kolejne - zaawansowana osteoporoza, czyli choroba, którą zwykle diagnozuje się u kobiet powyżej 60 roku życia!
Dziś z powodu nawarstwiających się problemów zdrowotnych 34-latka nie wychodzi już z domu. Stale jest pod opieką siostry i mamy. Do tego każdy dzień naznaczony jest lękiem o własne życie, bo kręgosłup coraz mocniej uciska na płuca, powodując coraz więcej komplikacji.
Żeby oddychać Iwona musi całodobowo być podpięta do specjalnej aparatury, która zaopatruje jej organizm w tlen. Bez niej saturacja gwałtownie spada, prowadząc do stanu zagrożenia życia.
- Choroby kręgosłupa pochłonęły całe moje życie. Dziś nie potrafię samodzielnie dojść do łazienki, ani przygotować sobie posiłków. Nie ma mowy o spacerach, spotkaniach z przyjaciółmi, nawet online, bo aparatura tlenowa utrudnia mówienie, a bez tlenu pod nosem duszę się. Stale potrzebuję kogoś, kto będzie mi pomagał - mówi Iwona Glazer.
Kilka lat temu stan kobiety był krytyczny. Z zatrzymaniem krążenia i obustronnym zapaleniem płuc 34-latka trafiła do szpitala. Tydzień spędziła w śpiączce farmakologicznej. Konieczna była intubacja. Lekarze nie dawali szans, ale wydarzył się cud.
Niestety stan zdrowia trwale się pogorszył. Iwona do domu wróciła ze specjalnym sprzętem, który pomagał jej oddychać w nocy. Kobieta szukała jednak dalej pomocy u ortopedów. Kolejni odsyłali ją z kwitkiem - Usłyszałam wprost, że jeśli będę operowana, wyląduję na wózku inwalidzkim. Ale ja już i tak normalnie się nie poruszam, więc co mam do stracenia? Czy może być jeszcze gorzej niż teraz? - pyta Glazer.
Amerykanie mogą pomóc?
Cień nadziei pojawił się w 2019 roku. Iwona znalazła ortopedę, który, obiecał że pomoże. Znów były badania, kolejne diagnozy. Pojawiło się też skierowanie na operację. Glazer miała czekać na termin przyjęcia do szpitala. Minęły blisko 2 lata i nic.
- Ucisk na płuca jest coraz większy, a lekarze bezradnie rozkładają ręce. Ze stosem dokumentów i diagnoz zostałam praktycznie sama, zwłaszcza teraz, kiedy dostęp do leczenia jest utrudniony. Dziś to już nie tylko walka z chorobą, ale i czasem - mówi.
Tego jest coraz mniej. Szansą dla Iwony Glazer jest leczenie za granicą. Skompilowaną operację kręgosłupa, dzięki które Glazer mogłaby odetchnąć mogliby wykonać amerykańscy lekarze z NewYork -Presbyterian Hospital. To jeden z najlepszych szpitali w USA, powiązany z Columbia University i Cornell University.
Niestety koszt zabiegu jest ogromny. Lekarze wycenili leczenie na 5 mln zł!
- Ortopedzi z Nowego Jorku to ostatnia deska ratunku dla mojej siostry. Jesteśmy już zmęczone szukaniem pomocy w Polsce, ciągłym czekaniem, odbijaniem się od specjalistów. Wiemy, że na tę pomoc możemy liczyć za granicą, że siostra jeszcze może w miarę normalnie funkcjonować, oddychać, poruszać się. Niestety przeszkodą, jak astronomiczny koszt zabiegu - Małgorzata Mykita-Konarska, siostra Iwony.
Ruszyła już zbiórka!
I tu z pomocą przychodzą internauci. Na SiePomaga.pl już wystartowała zbiórka. Do dziś udało się dzięki niej zgromadzić blisko 350 tys. złotych (www.siepomaga.pl/iwona-glazer), to niecałe 7 proc. potrzebnej kwoty. Można także przekazać 1% podatku na rzecz Iwony.
Ruszyła także pomoc na Facebooku. W serwisie społecznościowym powstała specjalna grupa "Licytacje dla Iwonki Serce za Serce", na której stale odbywają się licytacje m.in. książek przekazywanych przez znanych autorów. Jak dotąd wystawiono 824 licytacje, z których zebrano 55 140,35 zł.
- Gdzie tylko się da szukamy pomocy. Wiemy, że to trudne w czasach pandemii, ale oddźwięk i tak już przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. Pomaga każdy, jak może, przekazując dary na licytację, wpłacając parę złotych czy setki złotych - mówi Mykita-Konarska i jednocześnie apeluje.
-Przed nami jednak wciąż daleka droga. Zdajemy sobie sprawę, że koszt zabiegu jest gigantyczny, jednak nie poddajemy się. Dziś w pomoc Iwonie zaangażowane są dziesiątki osób, które pomagają w zbiórkach. Do tej pomocy może przyłączyć się każdy - apeluje siostra.